Mateusz

Aktywność

Zielony tort

Korzystaliśmy z tej usługi podczas naszego ślubu:

Profesjonalizm
Jakość/cena
Polecasz to?

Korzystaliśmy z oferty która dotyczyła sesji narzeczeńskiej. Sesja miała miejsce w Krakowie, Pani Sabina wyznaczyła nam miejsce i godzinę sesji. Był to listopad więc przyszliśmy w kurtkach. Sabina zaproponowała żebyśmy zostawili odzienie wierzchnie w zupełnie losowej restauracji, po to by nie nosić kurtek ze sobą przez całą sesje... poważnie? To byłoby conajmniej nieeleganckie. Szczęka mi opadła, kurtki wzięliśmy ze sobą. Przy zdjęciach kładliśmy je na chodniku - no trudno. Byliśmy na Kazimierzu, a miejsca (kadry) były wybierane zupełnie losowo bez pomysłu, ładu i składu. Pani Sabina powiedziała nam, że jeżeli coś się nam nie będzie podobać to żeby jej to śmiało powiedzieć, zrobimy coś innego. Wobec tego przy jednym ze zdjęć powiedziałem, że mi się nie podoba. W odpowiedzi dostałem „Widziałeś mojego Instagrama? Takie zdjęcia robię.” Myślałem, że się przesłyszałem... To po co Pani Sabina daje mi sztuczną możliwość wyrażenia swojego zdania skoro na mnie naskakuje jak mi się coś nie spodobało? No dobra, dalej robimy zdjęcia: Pani Sabina w sesji ogranicza się wyłącznie do naciskania przycisku znajdującym się w aparacie w celu wykonania zdjęcia. Nie powie jak się ustawić, co teraz zrobić, jak się zachować, no nic! Rozumiem, że na weselu akcja dzieje się sama i nie ma potrzeby pozowania do zdjęć, notabene byłoby to nawet trudne. Może Pani Sabina powinnna się ograniczyć wyłącznie do wesel? Umiejętności Pani Sabiny w tym zakresie wydają się wystarczające. Nie mniej jednak, wracając do sesji - przy jednym z ujęć, jak Pani Sabinie zasugerowaliśmy, żeby nas ustawić do zdjęcia ponieważ nie widzimy się w obiektywie, dostałem odpowiedź: „Jakby narzeczona była śniadaniem to czym by była?” Zupełny szok, odpowiedziałem: „ Ale o co chodzi?” Sabina: „No czy byłaby miską płatków czy może naleśnikiem?”. Przypominam, że to była sesja narzeczeńska, a nie kinderbal. Nie wiem co to miało wnieść do naszej współpracy. Poszliśmy na brzeg Wisły. Zrobiliśmy kilka zdjęć. Pod koniec Pani Sabina powiedziała, że nie ma już pomysłu gdzie iść i jakie zdjęcia zrobić. To był gwóźdź do trumny... to tak jakby zatrudnić architekta i usłyszeć: „Nie mam pomysłu na Pana projekt”. Mógłbym wynająć sobie kogoś za 200 zł kto ma lustrzankę żeby zrobił nam kilka zdjęć, ale my chcieliśmy sesje narzeczeńską, czyli pomysł + realizacje. Reasumując - nie polecam.

11 stycznia 2020